„Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień…”
czyli o jubileuszu 40-lecia Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia  im. Karola Szymanowskiego w Kole

Wers zaczerpnięty z kultowej już piosenki Andrzeja Rosiewicza, może wydawać się zbyt popkulturowy jak na tytuł rozważań o instytucji, która przez owe wspomniane już czterdzieści lat wykształcała w uczniach miłość do wysublimowanych dźwięków muzyki klasycznej. Jednak kolska Szkoła Muzyczna nigdy nie starała się swoich wychowanków zamykać na jakiekolwiek zjawiska im współczesne i ograniczać ich zainteresowań. Wręcz przeciwnie – budziła wrażliwość na piękno i pozwalała na zdobywanie umiejętności potrzebnych do wydawania samodzielnych sądów.

Pamiętam, jak po raz pierwszy przekroczyłam jej progi i pamiętam jak robiłam to potem nieustannie przez sześć lat. Uczestnicząc w zajęciach praktycznej gry na instrumencie – ja wybrałam gitarę – a także zgłębiając tajniki gam i rytmów, powoli otwierałam oczy na zjawiska, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Podobną do mojej podróż, odbyło od początku istnienia szkoły, czyli od 1971 roku około 700 uczniów. Każdy z nich, przy pomocy oddanej i zawsze gotowej do podejmowania wyzwań kadry, miał możliwość poznania nowego świata. Świata dźwięków i piękna.

Budynek w centrum miasta przy ulicy Sienkiewicza 11 stał się kolską kolebką muzyki, z której przez otwarte latem okna wypływały na ulice miasta dźwięki etiud, nokturnów, czy zapamiętale ćwiczone przez uczniów gamy. Gmach powstały na początku XX wieku, odziedziczony po Prezydium Powiatowej Rady Narodowej stawał się przez te wszystkie lata drugim domem dla młodych adeptów muzyki. Nie są to słowa przesady. Każdy uczeń spędzał bowiem w szkole długie godziny, nie tylko na samych zajęciach, ale także na przerwach czy koncertach. Wówczas, poza czysto edukacyjną rolą szkoły ujawniała się także jej druga, tak samo ważna, wychowawcza twarz. A czas przeznaczony na edukację muzyczną w żadnym wypadku nie mógł zostać uznany za stracony.

Pracownicy szkoły, zawsze bowiem dbali o harmonijny rozwój uczniów i umiejętnie łączyli troskę o zdobywanie wiedzy, z troską o całościowy rozwój młodego człowieka. Liczne koncerty i imprezy okolicznościowe uwrażliwiały uczniów na historię ojczyzny czy ważne rocznice. Gościnne występy poza szkołą pozwalały dostrzec postępy w nauce gry na instrumencie, a udział w konkursach dawał możliwość rywalizacji nie tylko z innymi uczestnikami, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. I choć wiadomo, że to często najtrudniejsza walka, to uczniowie zawsze mogli w niej liczyć na pomoc ze strony nauczycieli. A ci w szkole byli od zawsze niezwykli.

Już założyciel naszej szkoły – absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu, mgr Tadeusz Werbiński udowodnił siłę charakteru i wytyczył ścieżki dla swoich następców. Po nim urząd dyrektora objął Ryszard Pecerelowicz. Następnie kierownictwo w naszej szkole objął Zenon Krzyżaniak, po nim Jerzy Sobiś, a kadencję obecnego dyrektora – Marka Kłanieckiego poprzedzało urzędowanie Krystyny Szczesiak.

Pracę zaangażowanych w losy szkoły dyrektorów zawsze wspierali i wspierają również oddani swojej pracy nauczyciele, których z kolei inspirują uczniowie, bo wszyscy to przecież jedna wielka rodzina. Dzięki indywidualnym zajęciom z praktycznej gry na instrumencie, dystans, który zazwyczaj cechuje relacje nauczyciel-uczeń, zostaje zamieniony na autorytet wynikający ze wzajemnego szacunku i zrozumienia. Nauczyciele zaprzyjaźniają się ze swoimi podopiecznymi, a w zamian zyskują zaufanie i sympatię uczniów. Kto choć raz przekroczył próg budynku na Sienkiewicza 11 wie, że nie są to czcze zapewnienia…

Zresztą w szkole przyjaźni jest wiele. Od pierwszych sympatii, a nawet młodzieńczych miłości zawiązywanych między uczniami, do trudnych do zdefiniowania, ale na pewno cennych więzi między innymi pracownikami szkoły a młodzieżą. Osławiona portiernia stanowi przecież centrum życia towarzyskiego szkoły, a także spełnia funkcję poradni psychologicznej w obliczu problemów nastolatków. I tak mijają kolejne lata z muzyką Karola Szymanowskiego w tle.

Podsumować tych 40 lat się zwyczajnie nie da – bo nie chodzi tu przecież o dane liczbowe, czy suche fakty. Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Karola Szymanowskiego w Kole udowadnia bowiem każdego dnia swojego istnienia, że tego co w życiu najpiękniejsze, nie da się wtłoczyć w sztywne ramy, a muzyka nigdy nie zmieści się w schematach. Pewnie właśnie dlatego, wciąż nie brakuje chętnych, aby poszukać w sobie miłości do niej. Ku swojemu zaskoczeniu odnajdują często jeszcze talent i życiową pasję. Oby odnajdywali jeszcze przez co najmniej 40 kolejnych lat.

Rita Bąkowska (2011)

Back to top